Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skrapowanie codziennością. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skrapowanie codziennością. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 grudnia 2010

podsumowanie października, listopad na rolkach:-)

Jeśli chodzi o październikowe wyzwanie to patyczki natchnęły OCZYWIŚCIE Habkę, która użyła patyczków od lodów:




I Duś, która użyła łebków patyczków kosmetycznych i wyczarowała puchaty deszczyk:



Dziękujemy Wam, dziewczyny za nieustającą chęć eksperymentowania!

A w listopadzie proponujemy jazdę na rolkach:-)

Ostatnio ogłoszono, że nadchodzą - przynajmniej w Stanach - czasy, gdy papier toaletowy nie będzie zawierał rolki. Trzeba zatem się spieszyć i czym prędzej korzystać, a pomysłów są krocie. (Likwidacja tubek to bardzo "zielony" pomysł - ocenia się, że w samych Stanach wyrzuca się ich rocznie... siedemnaście miliardów!)

Z tubek może powstać fauna, jak choćby ptactwo czy krowa, albo flora. Mamy też nieruchomości (1, 2) oraz pojazdy.
Ktoś z zacięciem anatomicznym skonstruował model szkieletu.
Na nadchodzące święta można sobie zmontować kalendarz adwentowy, szopkę, choinkę, bądź chórek kolędowy .

Większość powyższych propozycji nadaje się na zajęcia z dziećmi, ale są i bardziej dorosłe pomysły: lampa, wyginane gęby, czy świat wewnątrz rolki albo ścienna dekoracja.

No i koniecznie trzeba wspomnieć o blogu Michele, gdzie znajdziecie całe mnóstwo rolkowego natchnienia!

W listopadzie zapraszamy i Was, drogie Czytelniczki, do zabawy z rolkami - tymi krótszymi, z papieru toaletowego, jak i takimi z folii aluminiowej, czy papierowych ręczników, a nawet takimi po taśmach klejących różnej maści, wstążeczkach, sznurkach i niciach.

A oto co wynikło z naszych eksperymentów:

U drugiej szesnaście rolka rozpłaszczona tworzy tło:



U Kasi|Szkieuka witrażyk z bibułki i rolek:



A także kwiat nie z tej ziemi:





Oraz poczciwy wesoły słonecznik:



U Mrouh z rolki od papierowego ręcznika powstał przybornik na kredki w morskich klimatach:

czwartek, 21 października 2010

Para- buch! koła wymiany w ruch!:-)

Od ilości zgłoszeń zakręciło nam się w głowie! Dziękujemy za taki żywy odzew, zapowiada się cudowna zabawa, zapałczane pudełeczka stadami będą śmigać przez Polskę:-)

Do rzeczy! Oto lista par, wylosowanych wśród osób, które zostawiły zgłoszenie do wymiany zapałczanymi pudełeczkami:

1. Kirke-kasia z Ankan
2. Mamami z Artnovą24
3. Jednoiglec z Majką
4. Mila z Natolin
5. Edi z Piekielną Owcą
6. Katarzyna z Rumiankiem
7. Kulka z Drychą
8. qrcza-k z Martyną
9. Samborka z Agnieszką-Anną
10. Huma z Moniś-ką
11.Fejferek z Konstancją8
12. FojAga z Juunką
13. Mmorelia61-Kasia z Brises
14. Lena_wz z Duś
15. Kolorowy Ptak z Klaudyną
16. Rafija z Czarownicą
17. Mrouh z Malflu
18. Agata z Jaśminowasią
19. Habka z Tores
20. Ona i ja z Pijaną Wiatrem
21. Pshoom z Katarynką
22. Samara84 z Karmeleiro
23. Kasia Szkieuka z niekiedy
24. SentiMenti z Mrouh

Mój nick występuje dwa razy, bo mamy nieparzystą liczbę zgłoszeń:-)

Bardzo prosimy o skontaktowanie się ze swoją partnerką w celu poznania adresu do wysyłki (miło by było, gdyby osoby, które nie podają swojego maila w profilu i na blogu wykazały się inicjatywą:-)). Pudełeczka wysyłamy najpóźniej 31 października, wysyłamy OBOWIĄZKOWO poleconym lub paczką, żeby mieć dowód nadania (i strzeżemy go potem jak oka w głowie, póki partnerka nie pochwali się na blogu, że przesyłkę otrzymała). Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie prawidłowo i w pierwszych dniach listopada pochwalicie się otrzymanymi maleństwami w linkach pod tym postem:) W razie jakichkolwiek problemów proszę pisać na adres craft.imaginarium@gmail.com lub mrouh@gazeta.pl- postaram się pomóc w miarę możliwości:-) Ok. połowy listopada mam nadzieję proces będzie zakończony, żebym mogła pokazać Wasze prace w poście podsumowującym.

A teraz... miłej zabawy i wspaniałych małych niespodziewanek!

czwartek, 14 października 2010

zaaamień się ze mną...

...zapałczanym pudelkiem...i jakąś niespodzianka, która włożysz do środka!

W ramach skrapowania codziennością proponujemy dziś wymianę zapałczanych pudelek, ozdobionych fantazyjnie, wypełnionych ciekawą zawartością; może to być zestaw przydasiów, może być mini-album, albo coś całkiem innego - co tylko wyobraźnia podpowie.

Do 20 października pod tym postem zbieramy zapisy (zamykamy listę o północy czasu polskiego), losujemy pary, które ogłosimy następnego dnia i potem oddajemy już rzecz w Wasze ręce - wymianę adresów pocztowych i wysłanie pudełeczka do końca października. Oczywiście następnie prosimy o zamieszczenie zdjęć wymiankowych małych skarbów na Waszych blogach oraz pochwalenie się nimi w linkach (pod tym postem, w którym podamy pary). Jeśli macie jakieś pytania, piszcie na craft.imaginarium@gmail.com.

Poniżej nasze pudełeczka - nie pokażemy, oczywiście, co jest w środku, by osoby, którym przypadną nasze maleństwa miały mimo wszystko niespodziankę :)

Kasia|Szkieuka



Mrouh



Zapraszamy, mamy nadzieję, że wymiana sprawi Wam mnóstwo radości!

sobota, 2 października 2010

Rozpal mnie, czyli potyczki z patyczkami

W październikowej edycji skrapowania codziennością zachęcamy do patyczkowania w szeroko pojętym znaczeniu tego fachowego terminu – będziemy korzystać z patyczków kosmetycznych, zapałek, słomek do picia, patyczków do lodów – co Wam się uda znaleźć w domu. Najbardziej znane są chyba dzieła zapałczane – tu, na dobry poczatek, można znaleźć całą serię przykładów. Wielbiciele mody mogą stworzyć arcyciekawą kreację, tylko że wygląda ona dość sztywno :) Przy większej ilości czasu zapałki posłużą do konstrukcji architektonicznych opartych na rzeczywistości bądź literaturze . Wreszcie, piromanowi, który ma wszystko inne, można sprezentować specjalny kalendarz ukraińskiego pomysłu.

Pałeczki kosmetyczne nadają się do tworzenia rzeźb abstrakcyjnych , do zabawy z dziećmi w konstruowanie śnieżynek, szkieletów, królisiów, a nawet deszczu. Będzie z nich wełenka na baranku albo niskonakładowy pędzelek do stworzenia pointylistycznego obrazka.

Jeśli chodzi o słomki, można spróbować zbudować sobie na własną rekę takie cudo ze słomek do picia, tych z harmonijką, albo też skomponować słomkową abstrakcję.

W ramach patyczkowych eksperymentów 2:16 stworzyła filozoficzną kartkę patyczkową...

...Mrouh bawiła się zapałkami i zrobiła kartkę dodającą otuchy w chwili braku entuzjazmu...

......szkieuka natomiast rzuciła się oczywiście na śnieżynkę (koniecznie sześcioramienną, bo ośmioramiennych w naturze niet) i patyczkowe drzewko.


Natomiast ścinki z powyższych prób zostały wkręcone w kartkę – kolaż nawiązujący do tematów orientalnych ważkowo-bambusowych.

Zapraszamy i Was do eksperymentów – w każdym domu znajdą się zapewne jakieś patyczki, które będzie można pomęczyć i zamienić w dzieła sztuki! Na prace czekamy do końca października – jak zwykle, prosimy o podawanie w komentarzach linków do wpisu na blogu. Nieco później planujemy jeszcze jedno wyzwanie w związku z patyczanym tematem, z którego spodziewamy się zmontować szybką, a ciekawą wymianę!

Umywamy ręce:) podsumowanie wrześniowego skrapowania codziennością

Myjemy ręce tylko po to, żeby się przygotować do następnego wyzwania, którego temat ogłosi juz dziś późnym popołudniem Kasia|Szkieuka. Mnie przypadło w udziale podziękować nieocenionej Habce, arcypilnej uczestniczce naszych comiesięcznych zmagań z przedmiotami codziennej użyteczności potraktowanymi jako kopalnia przydasi i inspiracji w skrapowaniu oraz innych technikach.

Habka zrobiła samodzielnie owsiano-pomarańczowe mydełka:



Cynka zaś zapomniała zgłosić linka w komentarzach, ale po starej znajomości:-) pozwolę sobie ująć w podsumowaniu mydełka w filcowych kubraczkach i mydełkowy tag, bo wyraźnie sama napisała, że mają związek z naszym wyzwaniem, a poza tym są tego warte!





Dziękujemy za udział i polecamy się na bardzo bliską przyszłość:-)

czwartek, 2 września 2010

skrapowanie codziennością - mydlimy oczy, papier i co tylko

Na wrzesień Skrapowanie Codziennością proponuje zabawę z detergentami – mydłem, płynem do naczyń, szamponem, płynem do prania, płatkami mydlanymi, jeśli ktoś posiada. Oto lista – zapewne niepełna – możliwości:

zrobienie mydełka – jeśli czytają nas osoby zajmujące się produkcją artystycznych mydełek, to koniecznie prosimy o podzielenie się zdjęciami swoich prac! Dla zachęty – link do mydełek w sklepie etsy.com

wykorzystanie opakowania w całości lub części (pudełka, papiery, tekturki, butelki - może trafi się ciekawy celofan, wstążka, szmatka, sznurek?)

mydlane rzeźby

mydlane pieczątki

opakowanko na mydło, które posłuży również jako gąbka


nowe życie kostki mydła: królik, łódka, łabędź, koszyczek

tarte mydło przetworzone w inne kształty – kule, bałwanki proste i bardziej wystrojone


druk bąbelkowego tła z płynu do naczyń, np. tu i tu

Najbardziej zaciekawiło mnie w tej gromadzie tworzenie tła – w końcu dotyczy to papieru, mojego ulubionego surowca :) Przyznam, że nie od razu mi się rzecz udała.

W przepisach pojawia się farba typu tempera, ale że takowej nie posiadam, zaczęłam od barwników do żywności w salaterce i zwykłego papieru do drukarki. Wynik był zerowy. W następnej turze rozpuściłam w wodzie z płynem dość sporo akrylówki – najpierw jasnozielonej, ale okazało się, że lepiej jednak działają barwy ciemniejsze, na przykład granat.

Na zwykłym papierze bąbelki nie chcą się za bardzo trzymać; próby z kartonikami półkredowymi wyszły o niebo lepiej. Roztwór przeniosłam na talerzyk i choć nadmuchała mi się cała góra piany, to większość zbierałam, tak, żeby została mniej więcej jedna warstwa.

Wtedy dopiero dotykałam bąble dość szybko, a stanowczo i odkładałam do suszenia. (Przypuszczam, że chodzi o to, by piana „wyniosła” farbę na wierzch, a jeśli się ma mnóstwo piany, to barwnik nie dociera na szczyt, bo jego drobinki są za ciężkie i bąble nie mogą go udźwignąć.)

Nie należy też bąbelkom pomagać w wyschnięciu poprzez dmuchanie albo przebijanie – zaczynają się przemieszczać i zamazywać.

Reasumując – oto przepis w skrócie:

- na talerzyku mieszamy wodę z płynem do naczyń i ciemną akrylówką;
- tworzymy pianę dmuchając w płyn przez słomkę
- zbieramy nadmiar piany, żeby została jedna warstwa, najlepiej niewielkich bąbli;
- dotykamy kartką półkredową lub kredową;
- zostawiamy do wyschnięcia, nie pomagamy :)
- ewentualnie powtarzamy proces z innym kolorem farby na suchej już pierwszej warstwie.

Tło bąbelkowe w praktyce:

Mrouh zaraziła się pomysłem drukowania bąbelkami, a zamiast farby wykorzystała tusz do drukarki (jest lżejszy od plakatówki) i zastosowała dwie techniki, których efekty można zobaczyć na zdjęciu próbek powstałych papierów.

Pierwsze dwa fragmenty od lewej powstały przez upuszczanie pojedynczych nadmuchanych baniek mydlano-tuszowych (różnokolorowych) na papier do akwareli, pozostałe metodą opisaną przeze mnie wyżej:



Kartka powstała z zastosowaniem tła, które nie zdążyło się załapać na zbiorowy portret:


Zapraszamy Was do wykorzystania detergentów w skrapowych (i nie tylko!) pracach i do podzielenia się rezultatami poprzez linki pod tym postem. Jak zwykle liczymy na Waszą pomysłowość:-)

środa, 1 września 2010

Co w trawie piszczało- podsumowanie sierpniowego skrapowania codziennością

W sierpniu skrapujące codziennością sprawdzały, co w trawie (i nie tylko) piszczy:-) A były to:

Skrzatka, która zastosowała efektowną metodę odwzorowywania liści, czyli kalkografię (więcej eksperymentów zobaczycie tu):




Habka, która na swoich torebkach wykorzystała materiały przynależące aż do 2 tematów naszej zabawy- aktualne rośliny w postaci suszonych kwiatków i własnoręcznie farbowany roślinnie papier, którym bawiłyśmy się w lipcu.



Cynka odbijała roślinne wzory na swoich spontanicznych zjawiskowych kolażach (pozostałe stemplowane liśćmi prace Cynki obejrzycie tu):


A "niekiedy" stworzyła niezwykle zwiewną karteczkę z ulotnym kwiatkiem i dowcipnym tekstem:-)



Dziękujemy uczestniczkom sierpniowej zabawy za nieustającą chęć eksperymentowania, nawet na wakacjach:-) Zapraszamy po nowy temat "już za chwileczkę, już za momencik"!

środa, 4 sierpnia 2010

Sierpniowe skrapowanie codziennością, czyli "Co w trawie piszczy"

Lato trwa, wszędzie pełno zieleni, wszelakiej roślinności - proponujemy zatem użycie jej w działaniach artystycznych. Możliwości jest mnóstwo; kwiaty i liście można przede wszystkim zasuszyć i wykorzystać w kompozycjach na kartkach (raz dwa trzy), kamykach, na kloszu, na świecy, na świeczniku, w biżuterii...i na pewno jeszcze na wielu innych przedmiotach.

Listki, w swoim bogactwie kształtów, mogą stać się stempelkami. Ilovetocreate.com przedstawia króciutki kurs odbijania liściastego wzoru na tkaninie; blog Techniqueszone prezentuje kilka przykładów kartek.

Jakiś czas temu w wielkiej księdze kraftów Marthy Stewart natrafiłam na kalendarz stworzony metodą frottage, czyli odbijania roślin za pomocą kredki świecowej czy rysika. To kolejna ciekawa technika, zresztą nie tylko w odniesieniu do roślin, lecz na przykład - o dziwo - do nagrobków.

Kolejna ciekawa technika to cyjanotypia - druk niejako za pomocą słońca. Oczywiście dotyczy nie tylko liści, ale wygląda na to, że rośliny tradycyjnie są dość popularnym tematem. Gdyby ktoś miał jakieś doświadczenie w tej dziedzinie bądź wiedział, gdzie nabyć w Polsce odpowiedni papier czy też chemię do sporządzenia takiej odbitki, to będziemy wdzięczne za podzielenie się tą wiedzą!

Przygotowując niniejszy wpis wypróbowałam również odtwarzanie kształtu liści poprzez tłuczenie w nie młotkiem przez papier - wygląda na to, że ta technika o wiele lepiej sprawdza się z płatkami kwiatów i tkaniną :) Z listków albo wychodziła mi miazga, albo praktycznie nie zostawiały żadnego śladu. Inne odbitki wyszły następująco:

Po różnych próbach najbardziej podoba mi się połączenie białej kredki świecowej (zapewne można zastąpić ją świeczką) z akwarelą. Czynności są nadzwyczaj proste - robimy odbitkę liścia za pomocą wspomnianej kredki (frottage), a następnie malujemy akwarelami. Hokus-pokus, wynurza się obrazek!

A poniżej na zachętę liściaste dzieło Mrouh z zasuszonym kuchennie liściem laurowym. Tak też można!
Ciekawe jesteśmy, co Wam przyjdzie do głowy w zwiazku z roślinami - jak zwykle prosimy o linki do wpisów bądź zdjęć w komentarzach pod niniejszym postem (prace powinny być nowe). Czekamy do końca miesiąca.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

letnie skrapowanie codziennością - podsumowanie

Niniejszym dziękujemy kolorowo Habce za uczestnictwo w naszej lipcowej zabawie - podjęła się bowiem niełatwego i zwykle dość bałaganotwórczego wyzwania polegającego na farbowaniu papieru barwnikami pochodzenia roślinnego. Stworzyła kilka rodzajów i odcieni papieru, po czym zastosowała je w smakowicie letnim ATC. Dziękujemy raz jeszcze - a wkrótce nowa propozycja na sierpień!


czwartek, 1 lipca 2010

Letnie skrapowanie codziennością – mała alchemia barw

Letnia pora niesie obfitość warzyw i owoców – jeśli nie ma się ich w ogródku, to zakup nie stanowi wielkiego wydatku. Można zatem conieco „zmarnować” w celach artystycznych, raz w życiu ucieszyć się, że sok z tego czy owego zostawia kolorowe plamy.


Kilka lat temu w jednym z muzeów natknęłam się na tablicę podobną do tej, opisującą indiańskie sposoby farbowania włókien. Te procesy chodziły za mną już od dawna, aż wreszcie w tym tygodniu zmobilizowałam się do działania. Chciałabym teraz i Wam podsunąć kolorowe pomysły – zapraszam poniżej, do sprawozdania z kilku surowców, jakie przetestowałam na muślinie, bawełnianych niciach i kartonie, najzwyklejszym, z supermarketu. Wyniki doświadczeń przeszły moje oczekiwania – nie spodziewałam się aż tak wyrazistych kolorów i takiej ich rozmaitości!

Oprócz głównych bohaterów warto mieć też pod ręką ocet i cytrynę (kwasy) oraz sodę, która posiada odczyn zasadowy. Można je domieszać do soku, albo też posypać czy pokropić kartonik wyjęty już z kąpieli. Papier, muślin i nici moczyłam w sokach około godziny, po czym przekładałam na papierowe ręczniki do suszenia. Po upływie nocy były gotowe.

1 – największe zaskoczenie przyniosły jagody: rozgniecione gotowałam z niewielką ilością wody ok. 15 minut. Kolor wyszedł od głębokiego granatu do niebieskiego, zależnie od długości moczenia; posypanie sodą po wyjęciu z soku rozpędziło granat na boki i dało szarą zieleń.
Szmatka i nici zafarbowały się za to na piękny fiolet – papier najwyraźniej ma odczyn lekko zasadowy, więc jagody od razu zniebieszczały.


2 – skórki z cebuli (tylko te suche, brązowe) gotowałam 20 minut i otrzymałam piękny kolor rudopomarańczowy. Ponieważ papierowy ręcznik miał kwadracikową fakturę, podobny wzorek odbił się i na papierze właściwym, który suszył się na owych ręcznikach – cóż za miła niespodzianka!

3 – czerwona kapusta razy trzy: posiekana, gotowana 20 minut. Jako pierwszy jest zestaw moczony w soku z dodatkiem sody, na środku – sok bez dodatków, na dole – sok zmieszany z octem. Coś podobnego, sama kapusta wcale nie farbuje na fioletowo, tylko na szaro-niebiesko-zielono!



4 – marchewka razy dwa. Tarta na grubym tarle, a potem gotowana marchewka farbuje papier na delikatny kolor brzoskwiniowy. W tym przypadku wszystko po wymoczeniu wypłukałam, obawiając się, że bez tego materiały mogą być lepkie. (Ciekawe, czy sok niegotowany dałby inny albo intensywniejszy kolorek).
Natka marchewkowa (posiekana, gotowana 20 minut) daje śliczny kolor zielony, który na dodatek atrakcyjnie reaguje na sok z cytryny i na sodę.


5 – szpinak (gotowany 20 minut) nieco mnie rozczarował: spodziewałam się intensywnej zieleni, a wyszła blada; po pokropieniu cytryną jeszcze bledsza.

6 – maliny (gniecione, gotowane z odrobiną wody 15 minut) dały róż zmieszany z fioletem; ładnie zareagowały też na cytrynę i sodę, odpowiednio różowiejąc i niebieszczejąc.

7 – buraki posiekałam i gotowałam koło 20 minut. Sok podzieliłam na trzy części i zmieszałam z sodą (pierwsze zdjęcie) i z octem (drugie), jedną część zostawiając czystą (trzecie). Octu było dość sporo i kartonik znienacka utworzył bąble, które nawet po wysuszeniu są widoczne i przyjemnie kostropate.
Pokropienie buraka sodowego cytryną daje plamy z małymi kryształkami, a burak octowy ciekawie zareaguje i z sodą, i z cytryną.



8 – ostatnia próba to kurkuma, zakupiona w postaci proszku w sklepie (zdaje się, że w Lewiatanie). Tu ponoć trzeba naprawdę uważać, bo wszystko od niej trwale żółknie – co akurat w tym przypadku jest plusem i dało cudną, jaskrawą żółć. Zalałam po prostu proszek wrzątkiem; ciekawe, jaki efekt dałoby gotowanie.

Obserwacje ogólne:
1 – prawdziwe, trwałe farbowanie wymaga jeszcze dodatkowego potraktowania materiału przed i po odpowiednimi składnikami; moje produkty zapewne są wrażliwe na światło i na wodę.
2 – papieru ani szmatek nie płukałam, z wyjątkiem malin i marchewki.
3 – brzegi targane często tworzą ciekawe urozmaicenia kolorystyczne, w przeciwieństwie do brzegów ciętych.
4 – jeśli obawiasz się o pokolorowanie palców, warto założyć gumowe rękawiczki – u mnie skóra się nie zafarbowała, ale miałam kolorki za paznokciami :)

Zachęcam do wypróbowania, choć jest to dość bałaganiarskie zajęcie – kuchnia szybko „zastawia się” tacami i naczyniami, ale rezultaty są fascynujące! Czekamy oczywiście na wyniki Waszych eksperymentów - prosimy o linki w komentarzach, tak do „surowych” produktów, jak i do tego, jak je wykorzystacie. Kolorowej zabawy!

DODATEK SPECJALNY

Mrouh w swoich eksperymentach postąpiła dalej; zafarbowawszy papier z bloku technicznego surowym sokiem z buraka, potraktowała go gorącym żelazkiem, wydobywając z niego przeplatające się pięknie odcienie czerwieni i pomarańczu. Następnie wydrukowała na nim ilustrację, dołożyła sprytną grę słów - i oto dzieło, przykład praktycznego zastosowania kolorowej alchemii!

Podsumowanie wyzwania pocztowego

W czerwcu zachęcałyśmy Was do wykorzystania pocztowych akcesoriów w ramach skrapowania codziennością. Cieszymy się, że udało Wam się odzyskać z przesyłek materiały przydatne do craftowania.

"Niekiedy" zgłosiła aż dwie prace.
W kartce wykorzystała niepozorny element koperty- jej "lewą" stronę, z dyskretnym, ale pełnym uroku wzorkiem:



A tu mniej scrapowo- co jeszcze większe uznanie w naszych oczach budzi:-)- pocztowy sznurek znalazł zastosowanie jako element dekoracyjny ceramicznej miseczki. Wygląda, jakby był stworzony do tego!



Niezawodna Habka wykonała ATC, wykorzystując nie tylko listowe materiały, ale i pocztowe hasło. Dla miłosników słownych gier- delicja!



Fejferek pocztowe wyzwanie wykorzystała jako pretekst do oscrapowania akrylowej bazy w kształcie znaczka. I tu tez uczta językowa, jakże motywująca!(będę się upierać, że też pasuje:-))




I materiały pocztowe z akrylowym drobiazgiem alkoholizowanym:


Bardzo podobnie u Cynki- malowniczo z aluzjami pocztowymi w warstwie wizualnej i językowej:




Dziękujemy uczestniczkom za wspólną tematyczna zabawę i polecamy się na przyszłość- bardzo bliską. Kto ma ochotę na prawdziwe wyzwanie craftowe i eksperymenty znajdzie swoje szczęście w poście Kasi|Szkieuka już dziś:-)

EDIT
: Przez zwykłe przeoczenie nie sprawdziłam naszej blogowej skrzynki, a okazuje się, ze Martyna nadesłała swoją pracę właśnie ta drogą. Za to pominięcie najserdeczniej przepraszam przede wszystkim Martynę, ale i wszystkich czytelników.

Oto cudownie kolorowa koperta Martyny: