czwartek, 11 marca 2010

co nas inspiruje, czyli domkowe dywagacje

Domkowa architektura zachwyca niejedną z nas i inspiruje do tworzenia rozmaitych dzieł. Najlepszym źródłem tej wizualnej słodyczy są zapewne stare europejskie miasta i miasteczka (rynek w Krakowie... mniam, każdemu budynkowi można robić zdjęcia, a wiele z nich kryje też niepospolite historie, polecam fotograficzny spacer tutaj).

Po tej stronie Wielkiej Wody też jednak można znaleźć tego rodzaju skarby. Zapraszam na małą wycieczkę 150 km na północny zachód od Chicago, do Fort Atkinson, miasteczka około 12-tysięcznego, powstałego na miejscu fortu Koshkonong, z którego korzystano podczas wojny Czarnego Jastrzębia w 1832 roku. Zimowy fort (a w zasadzie jego replika) wygląda tak...
...ale nie o tej formie architektonicznej mieliśmy mówić. Główna ulica miasteczka (Main Street, a jakże) została wpisana do Narodowego Rejestru Miejsc Historycznych ze względu na kilkadziesiąt starych budynków, jakie się przy niej znajdują. Z europejskiego punktu widzenia nie są one takie znowu stare - późny XIX wiek - ale tubylcy starają się dbać nawet o tę niezbyt odległą historię i podkreślać jej znaczenie.

W związku z rejestrem ulica opatrzona jest taką tablicą:
Kilka domków i szczegółów:

Wygląda na to, że jeden z budynków został wyburzony, a na jego miejscu wisi takie coś, dość kuriozalne:
Na koniec zaś pozwolę sobie umieścić dom zupełnie, ale to zupełnie nowy, jeszcze nie całkiem skończony, który odwiedziliśmy, bo buduje go mój małżonek :) Domy tutejsze są drewniane, konstruowane zupełnie inaczej, niż nasze, polskie,i tak to wygląda w trakcie procesu:
Nawiasem mówiąc, ta niebieska okładzina to tworzywo izolacyjne, ale nie Tyvek. Tyvek jest dla nas, kobiet kraftujących, interesującym materiałem, bo ciekawie się kurczy pod wpływem ciepła (typu ciepło z żelazka albo nagrzewnicy) i można go wykorzystać na przykład tak albo tak. Albo tak. Wystarczy poszukać hasła "tyvek" na Flickrze.

8 komentarzy:

  1. takie eksperymentowanie jest dla mnie baaardzo kuszące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe rybsko:-) Te małe cegielki malowane mają swój urok, ale i tak najbardziej mnie pociąga ten Tyvek, od razu mi sie kłębią pomysły, niekoniecznie kraftowe, co by tu z jego pomocą wykombinować...

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie to samo co mrouh pomyślałam....toż to skarb ten tyvek...hm....ale ryba :DDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę Tyvek! A może Tyveka chcę? Nie ważne, chcę i już!

    OdpowiedzUsuń
  5. ech, życie pełne jest niespodzianek, hihi
    dotychczas tylko na dachy Tyvek stosowałam, dla poprawy izolacyjności ;)

    a swoją drogą... no cóż te ich domy rzeczywiście zupełnie inaczej budowane, znacznie szybciej... ale jak przychodzi tornado to chatki nie ma... a u nas, jak się wybuduje to po grób.
    ze skrajności w skrajność... co lepsze?
    Tyvek do craftowania!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. ha, widze, ze tyvek sie robi slawny :D

    W obronie amerykanskich domow powiem, ze prawdopodobienstwo tornada jest tak naprawde niewielkie, natomiast plusy takiego budownictwa sa - gladziutkie sciany, latwosc wbijania gwozdzi, latwosc wszelakich remontow - nie wymagaja kucia po murach. Nawet przesuniecie sciany jest niezbyt trudne :)

    No i murowane domy tez nie sa tak calkiem odporne na tornada, wiec rzecz nie jest czarno biala :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nawet nie myślałam, że wypadnie jak negat dla domów amerykańskich... ;)
    i pewnie, że sprawa nie jest czarno biała, i tu, i tu jest pełno zalet i wad!

    a najśmieszniejsze jest to, czego to ludzie nie wymyślą :)
    kto by przypuszczał, że można takie cuda tworzyć z folii izolacyjnej!

    to dopiero inspiracja :)

    OdpowiedzUsuń